Czym wypalać na drewnie?
Czym Wiele osób zadaje mi to pytanie. Czym wypalać na drewnie?
Odpowiedź mogę Wam podać już na początku: czym tylko się da! Nie bierze się to z mojej złośliwości czy podejścia, tylko po prostu taka jest prawda. Ten wpis powinien Was o tym przekonać i pomóc w wyborze następnej wypalarki.
Sprzęt jest ważny. To odpowiedni dobór pirografu sprawi, że nie zrazicie się do tej dyscypliny. Sprawi, że praca z nim będzie przyjemniejsza, ręka będzie się Wam mniej męczyć, jego kształt będzie bardziej ergonomiczny. Sama kolba będzie krótsza, trzon i groty również, a co za tym idzie Wasza ręka będzie bliżej deski i będziecie mieć większą kontrolę. Przy rozszerzeniu będziecie mieć umieszczoną gumę izolującą ciepło, przez co nie poparzycie sobie palca wskazującego czy kciuka. Wybór pirografu sprawi, że wypalanie będzie dla Was przyjemniejsze i nie rzucicie sprzętu po drugim czy trzecim podejściu do pracy z myślą: Nic nie wychodzi – nie nadaję się. Sprzęt więc jest ważny. Ale, czy aż tak?
Możecie kupić sprzęt Burnmaster’a za 2k i cieszyć się nieskazitelnie pięknym pirografem wyglądającym jakby zaraz sam miał zionąć ogniem z samego dołu czeluści piekielnych i na Twojej nieoheblowanej desce (no bo po co – jeszcze nawet nie wiesz, że szlifowanie drewna pomaga) sam wypali portret czarnego jeszcze Majkela Dżeksona czarniejszego niż on sam przed operacjami. Pirograf którego nikt w Polsce nie ma, nikt nie używał i w sumie nikt tak na prawdę nie żałuje. Jeżeli macie taką potrzebę po miesiącu pracy przy wypalaniu – śmiało. Cudownie by było gdyby jeszcze groty z zestawu zaczęły same zdobić na drewnie piękne linie, wzory oraz cienie. No bo przecież Ty nigdy tego nie ćwiczyłeś. A to jest tak naprawdę kluczowe!
Tak kluczowe jak rozciąganie się baletnicy przed tańcem jeziora łabędziego przed setkami ludzi w teatrze, jak bieganie 3 kilometrów z językiem na brodzie zanim przebiegnie się maraton, jak popsucie zabytkowego zegarka w domu, rodzinnej pamiątki i wszystkich radzieckich budzików rodziców, przez młodzieńca zafascynowanego pasją do zegarmistrzostwa. Musicie ćwiczyć! Czy tylko dla mnie to jest takie oczywiste?
Zapytajcie piłkarzy w jakich butach grali na początku. Gitarzystów czym kleili swoje pierwsze gitary, a pirografika czym wypalał swoje pierwsze „obrazki”.
Ja zaczynałem od lutownicy mejd in zsrr, podłączonej pod prostownik samochodowy którą znalazł mi w piwnicy mój Tata. Gdyby nie to pewnie reagowałbym jak wszyscy na wieść, że da się wypalać na drewnie. Jak chciałem to koromysło zabrać do Lublina gdzie studiowałem to zajmowało mi pół torby. Drugie pół zajete było przez słoiki.
P R A K T Y K A – przez duże Pe. Musicie wypalać. Jeżeli tylko chcecie to robić.
Pytając mnie czym ja wypalam narażacie się na to, że możecie nie przystosować się do sprzętu do którego ja się przyzwyczaiłem. Kurczę, częściej podpisuję się wypalarką niż długopisem! Na moim biurku obok laptopa stoi wypalarka i leży papier ścierny, a długopisy mam pochowane po szafkach.
Wypalam pirografem firmy Pebaro z regulacją temperatury i w tym momencie na nic bym tego sprzętu nie zamienił. Choć dobrze wiem, że nie jest to jego zasługa tylko tego że przez mijające lata wyrobiłem sobie tak dobrze groty ktorymi pracowałem, że pozwala mi to na dużą swobodę przy pracy i wykonywaniu portretów. I choć nie mam żadnego problemu z polecaniem za każdym razem tego sprzętu, to tak na poważnie – możecie to sprawdzić w Internecie ;).
Wchodzicie sobie na przykład stronę dluta.pl – w tym momencie wypalarki firmy Pebaro oferują najtaniej – wpisujecie hasło kluczowe „pirograf” i jest! Serio możecie pod tym względem mi zaufać i wybrać te pirografy, które będą idealne dla osób rozpoczynających swoją przygodę z pirografią. Skąd to wiem? Bo mam na koncie tyle godzin przepracowanych ciurkiem (W tym miejscu serdecznie pozdrawiam Piotrka Ciurkowskiego) tymi wypalarkami, że aż nie wytrzymywały. Miałem okres, że byłem już zabezpieczony i w szafie leżała nówka funkiel w razie przepalenia bieżącej sztuki. Do momentu w którym nie zainwestowałem w regulację temperatury i pirograf który moim zdaniem daje ogromne możliwości. Mam go już dwa lata i póki co jest bez wad. Ale tak bez wad, że totalnie. Gdyby nie fakt, że zdarzyło mi się go przypalić pewnego razu to wyglądałby jak nowy!
I jeszcze kilka słów na temat innych wypalarek które są na rynku, są tańsze czy mają jeszcze inne zalety. Musicie weryfikować informacje i zastanowić się czasem dlaczego jakiś producent nie podaje na przykład maksymalnej temperatury nagrzewania. Jeżeli żeby poznać ten kluczowy parametr który wpłynie na to, czy będziecie przepalać drewno dość szybko, czy wypalenie czarnej kreski będzie trwać w nieskończoność, to odpuście temat, bo zaoszczedzicie 20 zł, a sprzęt rzucicie po kilku razach w cholerę. Bo cierpliwość przy tym też trzeba ćwiczyć więc nie warto kopać pod sobą dołów od razu na początku.
Cienie i delikatne elementy robiłem swego czasu wypalarką o mniejszej temperaturze maksymalnej (275°C) i w pewnym momencie mając podłączone dwa pirografy na biurku radziłem sobie całkiem nieźle. Biorąc się za podstawową wypalarkę Pebaro dostaniecie sprzęt który nagrzewa sie do 550°C i będziecie mogli na nim na początek spokojnie popracować. Tylko przepracujcie te godziny i nie denerwujcie się, jeżeli pewne delikatniejsze rzeczy nie będą Wam na początku wychodzić, bo to kwestia dużej wprawy…
Podlinkować Wam te wypalarki? No już macie, bierzcie i wypalajcie!
https://dluta.pl/szukaj/pirograf-wypalarka-do-drewna-zestaw-podstawowy-pebaro.html?search=product&purpose=0&string=Pirograf&x=0&y=0&c2=